Choć większość osób od razu wyrzuca ziemniaki, które zaczęły kiełkować, najnowsze badania pokazują, że taki krok jest często przedwczesny i niepotrzebny. Naukowcy z Uniwersytetu w Lincoln przeprowadzili szerokie analizy ziemniaków kupowanych w sklepach i odkryli, że kiełkowanie jest naturalnym procesem, który wcale nie oznacza, że warzywo jest do wyrzucenia.
Badanie objęło ponad 800 worków ziemniaków, które pochodziły z różnych punktów sprzedaży. Eksperci ustalili, że nawet przechowywane w optymalnych warunkach — chłodno, ciemno i sucho — ziemniaki mają około 50% szans na wykiełkowanie w ciągu tygodnia od zakupu. To wyjaśnia, dlaczego tak wiele z nich zaczyna puszczać pędy już w domu.
Najważniejsze jednak, że sam proces kiełkowania nie pozbawia ziemniaków ich wartości odżywczych. Wręcz przeciwnie — warzywa te pozostają równie pożywne i smaczne, o ile przed przygotowaniem usuniemy kiełki. To zadanie jest proste i nie wymaga specjalistycznych narzędzi — wystarczy mały nóż, by odciąć niepożądane pędy.
Dr Chris Bishop, który kierował tym projektem badawczym, podkreśla, że wiele żywności marnujemy właśnie z powodu kiełków, które bywają mylnie uważane za oznakę zepsucia. Tymczasem to naturalny etap rozwoju ziemniaka, który nie wpływa negatywnie na jego jakość.
W praktyce oznacza to, że wyrzucanie ziemniaków z kiełkami jest nie tylko niepotrzebne, ale i nieekonomiczne. Zamiast tego lepiej nauczyć się rozpoznawać, kiedy pędy naprawdę są szkodliwe — a zwykle usunięcie ich wystarczy, by ziemniak nadawał się do spożycia.
Podsumowując, ziemniaki z kiełkami to nie problem, lecz szansa na mądrzejsze gospodarowanie żywnością. Zachęcamy do przemyślanego podejścia do tych warzyw — dzięki temu zmniejszymy ilość wyrzucanego jedzenia i zyskamy wartościowy produkt na talerzu.